Cudem uniknęłam wypadku
O rany! wg. mnie to cud, że uderzył w słup,a nie w moje auto... modliłam się wtedy różańcem.
To był dzień babci. Właśnie wracałam od babci do domu. Stałam na czerwonym świetle przy sygnalizacji przed przejściem dla pieszych, kiedy znad przeciwka najeżdżał samochód. Tuż przed pasami kierowca stracił panowanie nad samochodem i z przerażeniem patrzyłam jak jedzie na tzw. czołówkę. Prosto na mnie.
Siedząc w samochodzie odmawiałam różaniec (mam nagrany w wersji audio na karcie pamięci). W ostatniej chwili samochód skręcił i zamiast uderzyć we mnie uderzył w słup sygnalizatora świateł dla tramwaju. Mi się nie stało absolutnie nic. Moje auto bez jednej rysy.
Poszkodowany został samochód, który stał za mną, ponieważ sprawca wypadku odbił się od słupa i uderzył w jego samochód. Na szczęście nic się nie stało ani kierowcy ani ludziom wysiadającym z tramwaju na tamtejszym przystanku. Przynajmniej nie pisano, żeby ktoś ucierpiał.
Myślę, że to Maryja mnie uratowała. Uszłam z tej niebezpiecznej sytuacji bez szwanku.
Dziękuję Mamo :)
Komentarze
Prześlij komentarz