Moje uzdrowienie

03.04.2016 - Niedziela Miłosierdzia



To był najbardziej niesamowity wieczór mojego życia! Wieczór uwielbienia w Niedziele Miłosierdzia w kwietniu 2016 roku :)

Inspiracją dla ustanowienia święta Miłosierdzia było pragnienie Jezusa, które przekazała Siostra Faustyna. Pan Jezus powiedział do niej:
 Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299). Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła  miłosierdzia  Mojego.  Która dusza  przystąpi  do  spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski (Dz. 699).
I tak się stało - Jezus wylał wiele łask. Tego wieczoru Pan dotknął właśnie mnie. Dowiedziałam się o tym dzięki słowu poznania od znajomej która ma dar poznania.

Z czego mnie Pan uzdrowił? Z bezpłodności.

Jak to było?
Przyczyniła się do tego moja znajoma, która ma doświadczenie w spotkaniach modlitewnych o uzdrowienie. To ona powiedziała mi podczas mszy świętej, że muszę z całego serca i szczerze przebaczyć osobom, które mnie zraniły. Powiedziała: "bez przebaczenia nie ma uzdrowienia".
Nie było to trudne zadanie, ponieważ po Seminarium Odnowy Wiary odkryłam wiele trudnych i bolesnych spraw i byłam gotowa przebaczyć. Mówiła, abym przebaczyła też samej sobie... To było zaskoczenie, ale faktycznie tego potrzebowałam (np. człowiek poprzez wyrzuty sumienia potrafi sam siebie zadręczać wpędzając się w rozpacz). Przyjęłam Komunię św. Potem zaczęła się modlitwa uwielbienia. Tu też Monika podpowiedziała, żebym modliła się całą sobą, abym nie tylko słowami ale i ciałem wielbiła Boga np. podnosiła ręce go góry w geście uwielbienia. I tak robiłam, choć na początku czułam się skrępowana. Ale rozmodliłam się i nie miało już dla mnie znaczenia co ktoś o mnie pomyśli. Byłam ja przed Najświętszym Sakramentem i podnosiłam ręce do Boga, którego prosiłam o uzdrowienie.
Modlitwa trwała długo, większość czasu stałam lub klęczałam. Potwornie rozbolały mnie plecy w krzyżu i dolna część brzucha. Byłam pewna, że to od stania lub kolejne dolegliwości wynikające z zażywanych leków. Bolało bardzo i momentami myślałam, że nię wystoję...
Po zakończonej modlitwie podeszła do mnie znajoma posiadająca dar poznania i wielkim szerokim uśmiechem powiedziała: zostałaś uzdrowiona! Pan Jezus cię dotknął!.
Przytuliła mnie i powiedziała: Pan Jezus cię bardzo kocha.
Poryczałam się. Monika skrzyknęła jeszcze parę osób, które zostały po modlitwie w kościele, kazała mi uklęknąć i wszyscy jeszce chwilę modlili się nade mną modlitwą uwielbienia.
Wspaniałe przeżycie.

I co dalej?
Jak na razie nie jestem w ciąży. Czekam. Zaprzyjaźniony kapłan tłumaczył mi, że nie wszystkie uzdrowienia są takie jak np. u biblijnego paralityka. Czasem na efekty uzdrowienia trzeba poczekać. Pan Bóg sam wie kiedy i jaka łaska jest nam w danym momencie potrzebna.
Więc czekam, powiedzmy... cierpliwie, choć to strasznie trudne aby z pokorą i zaufaniem znosić trwającą bezdzietność. Wierzę jednak, że nie jest to już z powodu bezpłodności.Wiem, ze przyjdzie moment, kiedy będę mogła dać świadectwo i podzielić się radosną wiadomością.

Chwała Panu!





Komentarze